Strona główna » forum Moralność i etyka
» Odpowiedz na ten temat

Temat: Nie ma szczęścia bez myślenia



[15.12] 22:41
wolny.niewolnik
Pan prof. Tadeusz Gadacz w wywiadzie "Nie ma szczęścia bez myślenia" (dodatek "Niezbędnik inteligenta" 50 numer czasopisma Polityka z 17.12.2005r.) napisał "rzeczy ciekawe i takie nad którymi często się nie zastanawiamy" - cytat z wypowiedzi na forum o2, dział "Moralność i etyka".
Czy Pan Profesor był rzeczywiście tak bardzo odkrywczy ? Przekonamy się...

Niech za motto mojego komentarza posłuży wypowiedź zasłyszana przypadkowo w przejściu podziemnym w okolicach Dworca Centralnego w Warszawie. W podnieceniu jedna ze studentek Uniwersytetu Warszawskiego wykrzyknęła do swojej koleżanki następujące słowa:
"...z Ryśkiem ! On jest z Politechniki. To jest mózg !!!"

Po zapoznaniu się z wywiadem Jacka Żakowskiego z Panem Profesorem oczom mojej wyobraźni ukazał się człowiek o wysokiej kulturze osobistej, człowiek "z kościami dobry" erudyta ciekawy "mechanizmów" tego świata. Na ile jest to obraz wiarygodny, a na ile jest on artystycznym przetworzeniem dokonanym przez autora wywiadu, trudno dociec... Wstępnie zakładam, że mam do czynienia z iście zwierciadlanym odbiciem.
Jednocześnie jednak staje się oczywiste, że Pan Profesor delikatnie rzecz ujmując, nie fascynuje się techniką, boi się jej - bo jej do końca nie pojmuje. Nieznane obszary wiedzy technicznej i przyrodniczej wzbudzają w nim odruchową bojaźń. Efekty tego stanu są wyraźnie widoczne w treści całego wywiadu i w sposobie widzenia świata, który Pan Profesor chciałby czytelnikowi z wielką delikatnością zasugerować.

Pan prof. Gadacz w swoim wywiadzie skontrastował i przeciwstawił sobie dwa światy:
1. prymitywny i groźny świat bezdusznej techniki, nazywając go "kulturą prawego kciuka". Na zasadzie kontrastu przypisał mu cechę pobieżności i prymitywizmu w sposobach rozumowania.
2. wspaniały świat filozofii - matki nauk wszelakich. Świat Kanta, Hegla, Platona, Tomasza z Akwinu i niezliczonej wprost liczbie innych uczonych filozofów... Światu temu przydał atrybuty zdyscyplinowanego myślenia, nieograniczonych horyzontów i trudnej do jednoznacznego określenia "szlachetności" filozoficznego sposobu rozumowania.
Podział ten jest największym błędem Pana Profesora, o drobniejszych potknięciach nie wspominając. Tu leży główny problem z którego wynika zdziwienie Pana prof. Gadacza, że oto (cytuję) : "Jest jakiś groźny wirus w korzeniach dzisiejszej cywilizacji, w źródłach kultury, naszego człowieczeństwa i rzeczywistości duchowej."

Jednocześnie jednak z treści wywiadu wynika, że Pan Profesor postrzega owo zjawisko jako rodzaj "fatum" i jest świadomy jego nieuchronności. To podświadomy strach przed "terra incognita" jaką jest dla Pana Profesora "kultura prawego kciuka" sprawia, ze jawi mu się ona jako "groźny wirus", jako ziemia zasiedlona przez psiogłowców gdzieś na krańcach świata, gdzie na "żeglarzy prawdziwego rozumu" czyhają stwory morskie i bezdenne otchłanie.
Każdego "Kolumba" który odważyłby się wybrać na ten groźne "wody" a priori uznałby za szaleńca.

Furtianie ze Szkoły Filozoficznej Wyznawców Wiary w Inteligencje Człowieka "Sekta im. Giordano Bruno" są właśnie takimi szaleńcami... Jest nas ledwie garstka i nie mamy nawet 2 "statków" - a jednak mimo to udało się nam odkryć "nową drogę do Indii". Czy to są rzeczywiście Indie o które nam chodziło - to sprawa otwarta. Jednak nowa droga stała się już faktem i prowadzi wprost na zupełnie nie znany i ląd. Okazuje się, że nie jest to "ląd" zupełnie nie zasiedlony. Niektórzy uczeni i badacze trafili już tam - całkiem przypadkiem. Poniosły ich tam "prądy morskie" wyników ich badań - a im się ciągle wydaje, że są jeszcze "na starym kontynencie". Nie mają pojęcia, że to już jest "Ameryka". Ten nowy kontynent jest już zasiedlony przez część socjobiologów, fizykochemików, nanoinżynierów, genetyków, cybernetyków, etc. etc.
Dla Pana Profesora Tadeusza Gadacza to chyba same dziwne stwory...
Ci współcześni "psiogłowcy" nie znają niestety całej swojej "Ameryki". Żyją i funkcjonują w pewnych jej krainach, eksplorując ją i "polując" na wszystko co się da. Furtianom udało się ten nieznany kontynent "opłynąć wkoło". Znamy jego brzegi - ale niestety mamy kiepskie rozeznanie co zawiera interior. By się weń bezpiecznie zapuścić, nieodzowna nam jest pomoc "plemion naukowców" które już tam bytują od dawna i udało się im częściowo ten "teren" rozpoznać i sporządzić jakieś "mapy".
My Furtianie z przyjemnością zostawimy uczonych filozofów "starego kontynentu" wraz z tutejszymi "strachami" zabobonami i rozlicznymi tabu. Z rozkoszą porzucimy zatęchłe uliczki Platona i Hegla, Heideggera i Carla Smidta, Louisa Lavelle i Ernsta Jungera, gdzie człowiek zamknięty w zaklętym kręgu katolickich murów obronnych jest zmuszony krążyć nieustannie tymi samymi uliczkami. Mamy dość dusznej atmosfery i plagi szczurów żywiących się bezczelnie i bezkarnie tym, co w pocie czoła zgromadziliśmy w naszych spiżarniach.

   (Zgłoś do usunięcia)
IP i czas połączenia logowane.
[15.12] 22:43
wolny.niewolnik
Współczesną "kulturę prawego kciuka" tak naprawdę celebruje zupełnie ktoś inny - niż to wynika z wywiadu udzielonego przez Pana prof. Gadacza. Nie jest to kultura bezdusznego społeczeństwa technicznego - lecz kultura podobno bardzo uduchowionego społeczeństwa chrześcijańskiego, posługującego się wytworami techniki. To kolejny błąd w rozumowaniu Pana Profesora. Faktem jest, że (niewielkie niestety) społeczeństwo prawdziwie techniczne nie robi prawie nic, żeby popularyzować prawdziwą naukę. Dlatego Pan Profesor wydaje się nie rozumieć, że prawy kciuk nie zapewnia żadnego kontaktu z techniką. Do tego celu służy rachunek różniczkowy i całkowy, rachunek macierzowy, rachunek prawdopodobieństwa, etc. etc. etc. Z prawdziwą techniką mają kontakt (dla przykładu) jedynie ci, którzy nieustannie myślą, jak skonstruować i zaprogramować bardzo wyspecjalizowany w swoich funkcjach mikrokomputer (z niewielkim dodatkiem służącym do łączności radiowej) - czyli telefon komórkowy. Starają się zrobić to tak, żeby przeciętny i bardzo uduchowiony "chrześcijanin" miał pełne wrażenie pełnego kontaktu z tą wstrętną oraz bezduszną techniką, i nie musiał używać w tym celu niczego więcej poza własnym kciukiem. Robią to mając świadomość konieczności, ponieważ przeciętny "chrześcijanin" nie potrafi na co dzień posługiwać się rachunkiem macierzowym i nie sposób tego od niego wymagać. Lepiej niechże ma więcej czasu aby wznosić się na wyżyny uduchowienia i wzorców moralnych...

Zarówno dla Pana prof. Gadacza jak i dla innych uczonych humanistów cała ogromna dziedzina postrzegania świata jest niestety zamknięta. Tymczasem ludzie szeroko rozumianej techniki potrafią dostrzec piękno zarówno w obrazach Rembrandta, utworach Mozarta - jak i w konstrukcji angielskich lokomotyw, u których cylindry parowe były przemyślnie lokowane w podwoziu. Ludzie ci potrafią wyrazić się np. o rozwiązaniach układów elektronicznych, że są konwencjonalnie nudne, ciekawe, piękne a nawet zabawne.
Osobiście znam pewnego szanowanego inżyniera, który czasami używa określenia "przerost elektroniki nad zdrowym rozsądkiem". "Smaczku" Jego wypowiedziom dodaje fakt, że inżynier ten jest elektronikiem - automatykiem.
Czy nigdy nie zdobyliście się na myślenie o pistolecie maszynowym Kałasznikowa jako dziele sztuki ? Co z tego, że jest to dzieło sztuki inżynierskiej - jednak jest to dzieło sztuki !
Jego wyrafinowana prostota jest w pełni artyzmem - i zupełnie nie istotne jest to, że ten artyzm służy niestety do zabijania. Podobny artyzm odnalazłem w niesłychanie prostym układzie elektronicznym, zbudowanym przez Furtiana Piotra. Na jego cześć nadałem mu nazwę "monostabilny, bezprzerzutnikowy przerzutnik typu "piotr". Wierzcie mi lub nie - ten banalny w swojej wyrafinowanej prostocie układ elektroniczny jest naprawdę dowcipny i mnie rozśmiesza. Nic na to nie poradzę, że dla humanisty to tylko kilka nudnych oporników i innych elektronicznych "cyngwajsów".

Na szczęście istnieją całe ogromne obszary postrzegania świata w których zgadzam się z opiniami Pana prof. Tadeusza Gadacza. Trudno nie zgodzić się z opinią, że generalnie myślenie "stało się sztuką ginącą". Nie sposób zaprzeczyć opinii, że "To nie troglodyci są aintelektualni, tylko polskie elity". Także zgadzam się z opinią, że "analityczne myślenie musimy ćwiczyć latami". Twierdzę jednak, że do tego celu o wiele bardziej nadają się nauki przyrodnicze, ścisłe i techniczne - niż poznawanie historii filozofii.

Proszę zwrócić uwagę, z jaką atencją Pan Profesor w swoim wywiadzie wyraża się o tzw. "analitycznym myśleniu". To typowe i jakże "filozoficzne" zatrzymywanie się w połowie drogi do poznawania rzeczywistości. Odruchowo nauczyliśmy się uważać, że skoro przeanalizowaliśmy jakiś temat - to wiemy wszystko to, czego wdanych warunkach można było się dowiedzieć.
To jest jednak poważny błąd rozumowania. Po dokonaniu analizy powinna zawsze następować synteza (uogólnienie) z określeniem reguł (np. wzorów matematycznych).
Wyjaśnię to na prostym przykładzie.
Jasio dokonał "analizy" zegarka swojego taty za pomocą śrubokręta i dowiedział się co jest wśrodku. Jasio nie potrafił jednak złożyć wszystkich części na powrót - ale nie dostał lania od ojca, bo to był dobry ojciec...
Janek dokonał "analizy" zegarka swojego ojca za pomocą zegarmistrzowskiego śrubokręta.
Potem tenże zegarek złożył ("zsyntetyzował") i uruchomił. Gdy ojciec przyszedł po pracy do domu oświadczył mu z dumą. Tato, potrafię składać zegarki - chcę być zegarmistrzem !
Janek jest słusznie dumny z siebie bo posiadł prawdziwą wiedzę o zegarkach. Dzięki dokonanej syntezie nabył przecież umiejętność składania zegarków o podobnej konstrukcji.

   (Odpowiedz cytując)    (Link do tej wypowiedzi)    (Zgłoś do usunięcia)
IP i czas połączenia logowane. [5794105]
[15.12] 22:44
wolny.niewolnik
Naukowców - inżynierów, którzy wiedzą jaka jest ostateczna prawda w spawach wytrzymałości materiałów nie zwalnia się z uczelni. Pan Profesor twierdzi natomiast, że (cytuję) : "Gdybym wiedział jaka jest ostateczna prawda, powinni mnie zwolnić z uczelni" Wśród filozofów istnieje naprawdę dziwaczna maniera odżegnywania się od formułowania wniosków końcowych. Mamy zatem dogodne warunki do "analizowania dyskusji o dyskutowaniu na temat filozofowania o filozofii". Furtianie, dla uniknięcia tego zagrożenia zwanego u nas "zapętleniem filozofa" po prostu sformułowali zakaz "Brzytwę Furtiana".
Zakaz ten ma oczywiście swoje logiczne uzasadnienie oparte na świadomości związków "materia - informacja".

Wielkim wizjonerem był La Mettrie, gdy pisał swoją książkę "Człowiek maszyna". Sztucznych sieci neuronowych oraz znajomości "mechaniki" kodu DNA podówczas nie było... Niestety, pomimo zgromadzenia ogromnego bagażu wiedzy, zwykły człowiek - który do tejże wiedzy nie ma dobrego dostępu ciągle marzy o nadprzyrodzonej cudowności, która da mu wyjaśnienie "sensu istnienia".
Tymczasem tą prawdziwą i jedyną cudowność ma tuż przed samym nosem - na wyciągniecie ręki. Jakże bowiem cudowne jest to, że z banalnych oporników i innych elektronicznych "cyngwajsów" można poskładać maszynę która wykonuje operacje matematyczne szybciej od nas samych i potrafi wykreować wirtualne światy w których możemy oglądać "zmartwychwstałe dinozaury". Jakże wielką cudownością jest to, że za pomocą czysto mechanicznych przecież zabiegów można (klonować) stwarzać organizmy o nowych właściwościach. Czy to są jeszcze zbyt małe cudowności ??? Czy one nie wystarczą do rozwoju duchowego Człowieka ? Czy z tych cudowności nie wynika przypadkiem pośrednio wielka unifikacja człowieka, zwierząt, całej przyrody ożywionej i nieożywionej.
Zdaniem Furtianów taka wielka unifikacja pojawia się już na horyzoncie współczesnej wiedzy i niestety tradycyjnie rozumiana filozofia ma w tym temacie mało do powiedzenia.
A gdyby tylko chciała i potrafiła odrzucić irracjonalne obawy - mogłaby mieć głos znaczący, z pożytkiem dla nas wszystkich. Bo nie masz na tej ziemi nikogo kto zbliża się bardziej do poznania praw jakiejś cząstki natury (po chrześcijańsku nazywanej Bogiem) jak naukowiec pracujący nad tworzywami sztucznymi. On właśnie - żeby wytworzyć "sztuczne' musi doskonale poznać to co jest naturalne. To właśnie on posiadł jakiś drobny fragment najprawdziwszej wiedzy - nie zaś uczeni filozofowie snujący swoje rozważania o rozważaniach. Wiem jedno. Przeciętny inżynier o wiele łatwiej zrozumie np. z pozoru obce mu zjawiska społeczne, bo ławo uchwyci podobieństwo tych zjawisk fizycznych, do inercji, bariery potencjału, rozkładu normalnego, kumulacji naprężeń i gromadzenia się defektów w sieci krystalicznej... ...oraz do wielu innych praw i wzorów którymi się posługuje.
Przyjdzie mu to o wiele łatwiej niż filozofowi dla którego ten świat ścisłej "praktyki" którą w duchu pogardza - pozostaje zamknięty. Kryteria jakie musi spełnić rozumowanie inżynierskie są o wiele ostrzejsze i bardziej jednoznaczne niż w świecie filozofów. To właśnie z tego powodu młoda studentka w podnieceniu wykrzyknęła niemal na całe gardło: "...z Ryśkiem ! On jest z Politechniki. To jest mózg !!!"

Nie chcę swoich czytelników zanudzać długimi wywodami. Nie potrafię w jednym skromnym komentarzu napisać o wszystkim co nasunęło mi się na myśl w związku z lekturą wywiadu "Nie ma szczęścia bez myślenia". Jednak jedno dla mnie jest pewne. Bez myślenia byłbym bardzo nieszczęśliwym człowiekiem. Mam nadzieję, że w obecnej sytuacji politycznej nikt nie będzie mnie przymuszał do rozumowania jedyniesłusznymi kategoriami.

Furtian Wacław

   (Odpowiedz cytując)    (Link do tej wypowiedzi)    (Zgłoś do usunięcia)
IP i czas połączenia logowane. [5794120]
[15.12] 22:47
wolny.niewolnik
Urzejmie informuję Viceryja, że usunięcie tego topiku zakończy rutynowe umieszczenie go na http://wwwic.webpark.pl/ w spisie tematów ocenzurowanych. Twoja suwerenna świadomość Viceryju - twój wybór.

Furtian Wacław

   (Odpowiedz cytując)    (Link do tej wypowiedzi)    (Zgłoś do usunięcia)
IP i czas połączenia logowane. [5794159]

Powrót do listy tematów.