Hipoteza Wielkiego Uogólnienia.
Zgodnie z
Ostateczną Definicją Świadomości związek pomiędzy materią-energią
a informacją jest powszechny i trwały. Jego istnienie łatwo
stwierdzić eksperymentalnie oraz udowodnić na drodze logicznego
rozumowania. Wszystkie (bez
wyjątków) byty są związkiem materii z informacją, gdyż to
właśnie informacja przypisana do danej materii określa charakter
bytu powstałego z takiego związku.
Ponadto
wszelkie (bez wyjątków) byty potrzebują stałego dopływu obu
czynników (mediów), tj. dopływu materii-energii oraz informacji,
by zabezpieczyć ciągłość własnego istnienia. Byty posiadające
zdolność samodzielnego pobierania materii i informacji z otoczenia
dla zaspokojenia potrzeb własnych, zaliczają się już do materii
ożywionej nawet wtedy, gdy nie posiadają jeszcze zdolności do
rozmnażania (replikacji, autopowielania). Natomiast bytom nie
posiadającym takiej zdolności materia-energia wraz z informacją
musi być dostarczona przez :
·
samorzutne
procesy fizyko-chemiczne.
·
inny
byt świadomy
jeśli
ciągłość istnienia tegoż (niesamodzielnego) bytu ma być utrzymana.
Automatycznie
nasuwa się pytanie o charakter jakościowy i ilościowy związku : materia – energia – informacja.
Odpowiedzią byłaby prawdopodobnie Teoria Wielkiej Unifikacji
wszystkich rodzajów oddziaływań ( sił ) znanych współczesnej
nauce. Jak dotychczas Wielka Unifikacja pozostaje niespełnionym
marzeniem fizyków. Jednak trendy w postępach wiedzy wskazują na
zasadność takiego oczekiwania.
Nie
trzeba jednak być fantastą, żeby uznać związek materii, energii
oraz informacji za prawdziwy i oczywisty, zaś wzajemne przemiany
za prawdopodobne.
W stanie tzw.
„osobliwości” (początek wszechświata, czarna dziura) stopień
kompresji materii jak i uwięzienie energii za tzw. „horyzontem
zdarzeń” powoduje, że właściwie nic, co potrafilibyśmy sobie
wyobrazić nie może istnieć. W tym stanie wszystko jest
„osobliwością”. Staje się czymś, co dla swojego istnienia nie
potrzebuje przestrzeni – czyżby zatem informacją ?!
Taki pogląd
doskonale koresponduje z zapisem w Ewangelii Św. Jana :
„Na początku było Słowo, a ono
Słowo było u Boga, a Bogiem było ono Słowo. (...) Wszystkie
rzeczy przez nie się stały, a bez niego nic się nie stało, co
się stało”.
Redaktorom
biblijnych wersetów obce było pojęcie „informacja”. Zamiast niego
używano określenia „słowo”, które rozumiane było jako informacja,
gdyż było oczywistym, odruchowym i powszechnym sposobem
przekazywania wiadomości. Po podstawieniu słowa „informacja” w
tekście biblijnym otrzymujemy :
„Na początku
była informacja, informacje tą posiadał Stwórca, gdyż sam Stwórca
był informacją. Wszystko powstało dzięki informacji, bo bez
informacji nie może powstać nic, z czym mamy do czynienia”.
Powyższy
werset ujawnia całą głębię prostej i jednocześnie bardzo
skomplikowanej prawdy o nas samych i otaczającym nas świecie.
Ponadto, przy uzmysłowieniu sobie, że informacja objawia się nam
jako odpowiednie zaburzenie nośnika informacji – teoria prof.
Włodzimierza Sedlaka o początkach życia, uzyskuje pełne
filozoficzne uzasadnienie.
W czasach, w
których powstał ów szczególny zapis oprócz terminu „informacja”
nie istniało jeszcze bardzo wiele innych, dziś oczywistych pojęć.
Nie istniały określenia : naukowiec, procedura badawcza, rachunek
błędu, weryfikacja wyników przez niezależnych badaczy, itd. itp.
Nie mówiło się o publikowaniu pracy naukowej a tym bardziej nie
określano kryteriów, jakie taka praca powinna spełniać.
*
Czy jednak w tamtych czasach nie istniały osoby wybitne, ciekawe
świata i jego zależności ?
*
Czy nie było umysłów analitycznych (i syntetycznych) –
dysponujących wiedzą o wiele większą niż przeciętna w owym czasie
?
*
Czy biblijny patriarcha nie był specyficznym rodzajem „naukowca”
używającego swojej szczególnej „wiedzy” dla dobra własnego
plemienia ? Czy możemy być pewni, że owa wiedza nie nosiła
pewnych cech naukowości w dzisiejszym rozumieniu ?
*
Czyż Biblia nie opisuje przypadków, w których taki „naukowiec”
dyskutuje i mocuje się (fizycznie i intelektualnie) z samym
„Bogiem”?
*
Czyż sam Bóg nie wybrał plemienia krnąbrnego oznajmiając, że mógł
się zwrócić do ludów, które Jego zwierzchnictwo przyjęliby na
ślepo - bez szemrania i pytań? Dlaczego zależało Mu na
„przymierzu” z plemieniem które posiada skłonność do roztrząsania
racji rozumowych ?
Dziś nie
pojmujemy mentalności naszych praprzodków i gubimy się w gąszczu
różnorakich oraz „wielowarstwowych” alegorii, w używaniu których
byli prawdziwymi mistrzami. Jesteśmy zapatrzeni w obecne
możliwości techniczne i dumni z poziomu własnej, naukowo
udokumentowanej wiedzy. To fakt. Niewiele można zaryzykować
stwierdzeniem, że obecnie wiadomości niejednego przedszkolaka w
wielu dziedzinach biją na głowę te, którymi dysponował Abraham,
Ezechiel czy Św. Jan. Z tego powodu trudno nam uniknąć arogancji,
jaką jest lekceważenie „nienaukowych”, biblijnych (i nie tylko
biblijnych) zapisów. Na ich podstawie stworzyliśmy sobie bajkowe
religie, które bardzo często nie znają sensu
wersetów, które z upodobaniem cytują. Zrobiliśmy to
„beatyfikując i kanonizując” jednakowo - myśli genialne,
zwariowane oraz takie sobie...
Może się też
kiedyś okazać, że wykpiwanie Św. Trójcy : „Materia – Energia –
Informacja” było robieniem pośmiewiska z własnej inteligencji a
(prawdziwi) naukowcy są jedynymi prawdziwymi kapłanami Boga w
Trójcy jedynego.
Wtedy
właśnie stanie się jasne, że ATEIZM jest po prostu wyznaniem wiary
w inteligencję Człowieka. Bowiem Człowiek (rozumny) – to brzmi
dumnie.